W ostatnich dniach miało miejsce dosyć istotne wydarzenie, o którym jednak próżno było szukać informacji w większości głównych mediów. Oto okazało się, że złote monety znów stały, czy raczej stają się legalnym środkiem płatniczym. Pisaliśmy już jakiś czas temu o możliwym powrocie do kruszców jako wyznacznika wartości, ale w związku z tym wydarzeniem, perspektywa takiego rozwoju sytuacji, choć nadal odległa, to jednak stała się nieco bardziej realna. O co dokładnie chodzi?
O to, co ostatnio stało się w Stanach Zjednoczonych, a dokładniej w stanie Utah. Miejscowe władze wprowadzają tam rozwiązania, według których srebro oraz złoto staną się znów na tym terenie legalnym środkiem płatniczym i będą one funkcjonowały obok dolara. Jest to w zasadzie nic innego, jak powrót do standardu złota, z którego w USA zaczęto wycofywać się w latach 30 dwudziestego wieku. Oznacza to, że mieszkańcy tego terytorium będą mogli płacić kruszcami za codzienne zakupy, jak i regulować nim zobowiązania wobec państwa. Perspektywa otrzymywania np. wypłaty w srebrze wydaje się bardzo interesująca, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę to, że ceny metali szlachetnych od dłuższego już czasu mocno pną się w górę i nie wydaje się to być wynikiem chwilowych zawirowań na rynkach, ale trendem mającym solidne podstawy w tym, że na rynku pojawia się coraz więcej pustego pieniądza, który szybko traci na wartości. Z podobnych względów w ostatnim czasie drożeje na przykład ropa i inne surowce.
Co na złote sztabki powie Waszyngton?
Sporą niewiadomą pozostaje tu reakcja rządu federalnego oraz Rezerwy Federalnej na zaistniałą sytuację. Nie ma raczej wątpliwości co do tego, że ten wprowadzany ponownie standard kruszców będzie nie w smak urzędom centralnym, które odpowiadają za politykę ekonomiczną. Brak zdecydowanej reakcji na pewno doprowadziłby do powstania podobnej sytuacji w innych stanach, a to mogłoby z czasem doprowadzić do marginalizacji papierowego dolara, a tym samym do utraty przez FED jakiejś części władzy, którą daje teraz możliwość drukowania papierowego pieniądza. Prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości pojawią się jakieś rozwiązania, które będą miały na celu zniechęcenie ludzi do używania złotych sztabek, jako waluty.
Choć z drugiej strony trzeba pamiętać, że tego typu inicjatywy mają spore poparcie społeczne w organizacjach wolnościowych takich, jak Tea Party. Kręgi te stają się w USA coraz bardziej wpływowe i na pewno będą one lobbowały za tym, aby dać ludziom walutę odporną na inflację i odebrać władzę Rezerwie Federalnej.
Srebrne monety znów do portfeli?
Raczej nie ma się co spodziewać, że w najbliższym czasie, do naszych portfeli trafią monety ze srebra i złota, choć być może w niektórych miejscach w Stanach Zjednoczonych będzie nimi można zapłacić. Do systemu finansowego opartego na kruszcach raczej nam daleko, jednak jest to pewien sygnał, że sprawa zaczyna wychodzić z niszy i pojawiać się na publicznym forum. Tak czy inaczej, można spodziewać się, że w najbliższym czasie znaczenie złota, przynajmniej na wynikach międzynarodowych będzie rosło. W końcu jest ono odporne na inflację, z którą w najbliższym czasie będzie borykała się prawdopodobnie większość głównych walut. Już teraz jeśli przyjrzeć się relacji rosnących cen ropy czy żywności do złota, to okazuje się, że ceny te w zasadzie nie rosną. Chodzi raczej o to, że spada wartość walut, którymi za te towary się płaci.
Tak czy inaczej dla metali szlachetnych oznacza to bardzo pozytywną przyszłość. Nie chodzi tylko o to, że kruszce dadzą zarobić. Przede wszystkim uncja złota stanie się doskonałym wehikułem, za pomocą którego bezpiecznie przeniesiemy nasze oszczędności przez mające aktualnie miejsce na rynkach zawirowania. To pierwszy i podstawowy plus. Jedak wydaje się, że ceny złota oraz srebra będą przy tym osiągały nowe maksima i częściowo będzie za to odpowiedzialny wzrost popytu, a nie tylko doganianie inflacji. Prawdopodobnie będzie tak dlatego, że zapotrzebowanie na kruszce, jako bezpieczną lokatę kapitału, znacznie wzrośnie i to zarówno ze strony rządów, jak i indywidualnych inwestorów. Można przecież spodziewać się, że wiele osób, instytucji i państw, mających rezerwy w dolarach, zechce przynajmniej ich część wymienić na znacznie pewniejsze. Jest niemal pewne, że takie działania na wielką skalę prowadzą Chiny, które chcą zdywersyfikować swoje rezerwy i pozbyć się z nich nadwyżki dolarów, które tracą na wartości. Ten proces powinien się nasilać, dlatego wydaje się, że zapotrzebowanie na złoto będzie rosło, a wraz z nim jego ceny.